Oceń ten artykuł
(4 głosów)
piątek, 18 kwiecień 2014 21:34

Nie zależy mi na biciu rekordów, ja chce chłonąć świat!

Na motocyklu okrążyła już Europę. Cel zrealizowała na małej „125tce” (Suzuki VanVan). Teraz czas na kolejne wyzwania. Podróżniczka tym razem ma zamiar objechać Amerykę Północną. Na kontynencie amerykańskim czeka mnóstwo trudnych tras, zmienna pogoda, zmaganie z samym sobą oraz wszystkim tym, czego się nie da przewidzieć w tak odległych wyprawach. „Jedna dziewczyna, jeden motocykl, 16 000km i jeden cel – zrealizować swoje marzenie, gdyż życie to przygoda.”

Rozmowa z

Weroniką Kwapisz

Za tydzień wyjeżdżasz. Wszystko przygotowane?

- Tak i nie. Momentami wydaje mi się, że już mam wszystko dopięte na ostatni guzik po czym się okazuje, że kilka rzeczy wali się na łeb na szyję i zamiast skupić się na pakowaniu i cieszeniu, że już za tydzień wylatuje to zadręczam się przyziemnymi sprawami... całą logistyką, biurokracją (śmiech).

Zatem opowiedz trochę o tej logistyce. Wokół Europy jechałaś na kołach, wiem
że teraz motocykl czeka już za oceanem…

- Tak, Triumph czeka już na mnie w Nowym Jorku. Całe przygotowania do tej wyprawy trwały 3 lata. Już pod koniec Riding Across Europe wiedziałam, że będę chciała kontynuować ten projekt. A pomysł zwiedzenia Ameryki Północnej drzemał we mnie od wielu lat. Na studiach miałam okazję uczestniczyć w wymianie studenckiej, spędziłam blisko pięć miesięcy w Nowym Jorku i pokochałam to miasto. Wtedy nie udało mi się zwiedzić polecanych przez znajomych miejsc w głębi kontynentu, ale wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi.

Jakim sprzętem będziesz penetrowała Stany? No i krótkie uzasadnienie- dlaczego taki wybór?

- Mój wybór padł na Triumpha Bonnevilla. Znowu dosyć nietypowy motocykl, jak na takie wyprawy. [śmiech] Zresztą jeśli mam być szczera... lubię minimalizm. W dzisiejszych czasach za dużo gadżetów odciąga naszą uwagę od tego, co naprawdę istotne. A Bonneville to kwintesencja stylu, motocykl ponadczasowy, który ma duszę. Nie zależy mi na biciu rekordów, ja chce chłonąć świat, a on staje się bardziej wyraźny przy mniejszych prędkościach.

Weroniko ważne pytanie- czego najbardziej się obawiasz?

- Zdaje sobie sprawę, że przy takich wyprawach nie można wszystkiego zaplanować. Na każdym kroku może mnie zaskoczyć natura oraz przyroda... ale staram się myśleć optymistycznie.

Skąd pomysł na trasę? Dlaczego akurat Dziki Zachód?

- Chce przekonać się czy Dziki Zachód z bezkresnymi preriami jeszcze istnieje. W dzieciństwie, gdy byłam bardzo mała oglądałam serial "Domek na prerii", a później filmy takie jak: "Biały kieł", "Ania z Zielonego Wzgórza" czy "Stań przy mnie". I te obrazy pozostały gdzieś głęboko we mnie. Obrazy pięknych zielonych, bezkresnych prerii. I faktycznie ta podróż jest po części realizacją marzeń z dzieciństwa.

Jakiego punku najbardziej nie możesz się doczekać na odcinku,bagatela szesnastu tysięcy kilometrów?

- Miejsc jest wiele... Wielki Kanion, Blue Ridge Parkway, Big Sur czy park Jasper w Kanadzie. Ale ta podróż to nie tylko bajkowe trasy czy wyjątkowa przyroda to także ludzie. I to oni będą tworzyć tą wyprawę.

Ale jak się domyślam cała radość to możliwość podróżowania, a nie odhaczanie kolejnych punktów?

- Jadąc motocyklem bardzo się wyciszam. Potrafię się wtedy zresetować, uwolnić od dręczących mnie myśli, jedni medytują, inni mają jogę - ja mam motocykl. A gdy przy tym otaczają mnie wspaniałe widoki... zresztą sama jeździsz motocyklem, więc znasz to uczucie.

To co mnie nurtuje, to powód samotnych wypadów? Wiem, za pierwszym razem była nie udana próba, ale trochę na wariackich papierach. Nie myślałaś o znalezieniu towarzysza do Ameryki?

- Samotna? Takie wyprawy nie są samotne na każdym kroku spotykasz nowych ludzi, lokalnych mieszkańców, innych podróżników. Oczywiście lubię jazdę motocyklem w grupie. Przez ponad 10 lat jeździłam w klubie motocyklowym i możliwość dzielenia z ludźmi wspólnych przeżyć, przygód jest nie do opisania, lecz uwierz mi nie jest łatwo znaleźć drugą szaloną duszę, która odważyłaby się porzucić wszystko w Polsce, aby wyruszyć w tak długą podróż.

Czyli jeszcze święconka na polskim stole, mazurki, „biała” i w drogę?

-Tak, Święta spędzę w domu w gronie rodzinnym. A później w drogę...

A gdybyś mogła zabrać z Polski czegoś więcej, coś dodatkowego- wiem takie babskie pytanie, ale co by to było? 

-mZa dużo nie zabiorę, bo mam limit 23kg narzucony przez linię lotniczą [śmiech]. Spoglądając na sam sprzęt motocyklowo-podróżniczy, za wiele miejsca mi nie pozostanie na resztę rzeczy. Dlatego lokówki, prostownice... zostawiam w domu. [śmiech]. W takich podróżach jak ta nie ma na nie miejsca.

Czego Ci życzyć? Poza szczęśliwym zrealizowaniem planów i powrotu doPolski z wieloma wrażeniami… mamy trzymać kciuki, za... ?

Po prostu - "Szerokości"!! Zapraszam Was do śledzenia mojej przygody na www.fb.com/RidingAcrossAmerica oraz na stronie wyprawy www.ridingacross.com i proszę śmiało lajkujcie, komentujcie wszystkie wpisy!

Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.